czwartek, 4 grudnia 2014
sajgonki, siersc i drzazga z psiej budy ...
to raczej na krolika nie wyglada...
Straż Graniczna podczas kontroli w Wólce Kosowskiej skonfiskowała niemal tonę mięsa, na handel którym Wietnamczycy nie mieli zezwoleń. Straż Graniczna podejrzewała, że może to być "mięso z psów". Sanepid tego nie potwierdza i pisze, że zdecydowana większość skonfiskowanego mięsa miała odpowiednie dokumenty i była właściwie przechowywana, nie znaleziono też żadnych dowodów, jakoby miało ono pochodzić z psów. Ale analiz nie przeprowadzono.
Oburzeni Wietnamczycy wysłali list otwarty do minister spraw wewnętrznych i domagają się przeprosin i sprostowania, bo nie tylko chodzi o straty materialne,ale przede wszystkim moralne bo wypowiedź rzeczniczki straży granicznej którą podzieliła się z opinią publiczną "potęguje nienawiść i dyskryminację w stosunku do mniejszości wietnamskiej w Polsce, a to taki sam syndrom jak w Kieleckiem, gdzie kiedyś rozpowiadano, że Żydzi porywają dzieci na macę.". Wietnamczycy żądają przeprosin za "mięso z psów" ...
A więc pani minister, po zjedzeniu "sajgonek", wyjęciu sierści i wydłubaniu drzazgi (z psiej budy) spomiędzy ząbków - proszę odszczekać przeprosiny, bo tym razem .... to były same suki.
Wietnamczykom wyjasniam: to nie jest taki sam syndrom. Różnica
polega na tym, iż Żydzi nigdy nie porywali dzieci na macę, a Wietnamczycy jak większość Azjatów zjadacie mięso z psów.
Na przeprosiny raczej liczyć nie powinni, Polaków nikt z rządzących i podległych im służb sanitarno-weterynaryjnych nie przeprosił za FAKT, że nie wiadomo ile lat jedli sól drogową w wędlinach, susz jajeczny bez jajek z salmonellą czy 25 letnie mięso z demobilu armii szwedzkiej, a oni chcą przeprosin za domniemania?!
promuj
Subskrybuj:
Posty (Atom)