Marnujemy połowę wyprodukowanego jedzenia. Na śmietnikach na
całym świecie lądują dwa miliardy ton żywności. Jest to żywność, która mogłaby
być wykorzystana do nakarmienia rosnącej populacji na świecie, a także obecnie
głodujących. Organizacja Institution of Mechanical Engineers twierdzi, że ilość
wyrzucanej żywności wynika z niewłaściwego przechowywania, restrykcyjnych dat
przydatności do spożycia, promocyjnych ofert, nakłaniających do kupowania
dużych ilości produktów i kapryśności konsumentów. Czyli nie ma żadnego
kryzysu, skoro ludzie kupują żywność, a potem w dużych ilościach wyrzucają
jedzenie do śmieci. Myślę, że najbardziej brakuje u nas edukacji konsumenckiej.
Najczęściej kupujemy na zasadzie "byleby dużo i tanio". Tymczasem
łatwo jest wyrzucić do śmieci np. kupowane codziennie tanie, podłej jakości
parówki, ale jeśli kupuje się dwa razy w tygodniu drogie, ale za to o wiele
smaczniejsze parówki, to zwykle się je zjada. Tak samo jest z innymi
produktami. W efekcie drogie zakupy często wychodzą taniej.
Na niektórych szwedzkich osiedlach wyznaczone są miejsca, w których można zostawić kupioną w zbyt dużej ilości żywność. Oczywiście, jeśli jest ona jeszcze świeża i zdatna do spożycia. Każdy sobie może stamtąd zabrać, co potrzebuje. Może pora wyznaczyć takie miejsca także na naszych osiedlach?
Bank Żywności alarmuje, że co roku Polacy marnują dziewięć milionów ton jedzenia. To marnotrawstwo energii i wody potrzebnej do wytworzenia żywności oraz produkowanie dodatkowych odpadów. W dodatku dzieje się to w sytuacji, gdy nadal wielu ludzi cierpi głód. Przeliczając dane Banku Żywności - 9 milionów ton zmarnowanej żywności - czyli na 1 Polaka wychodzi 237 kg, a na 4-osobową rodzinę TONA jedzenia rocznie na śmietnik? 20 kilo na tydzień? Aż trudno to sobie wyobrazić... ale to również kolejny argument, że nie potrzeba żadnego GMO żeby walczyć z głodem.
Na niektórych szwedzkich osiedlach wyznaczone są miejsca, w których można zostawić kupioną w zbyt dużej ilości żywność. Oczywiście, jeśli jest ona jeszcze świeża i zdatna do spożycia. Każdy sobie może stamtąd zabrać, co potrzebuje. Może pora wyznaczyć takie miejsca także na naszych osiedlach?
Bank Żywności alarmuje, że co roku Polacy marnują dziewięć milionów ton jedzenia. To marnotrawstwo energii i wody potrzebnej do wytworzenia żywności oraz produkowanie dodatkowych odpadów. W dodatku dzieje się to w sytuacji, gdy nadal wielu ludzi cierpi głód. Przeliczając dane Banku Żywności - 9 milionów ton zmarnowanej żywności - czyli na 1 Polaka wychodzi 237 kg, a na 4-osobową rodzinę TONA jedzenia rocznie na śmietnik? 20 kilo na tydzień? Aż trudno to sobie wyobrazić... ale to również kolejny argument, że nie potrzeba żadnego GMO żeby walczyć z głodem.
OdpowiedzUsuńTak właśnie działa system dla idiotów: konsumpcjonizm. Produkuje się dla zysku i nagabuje do masowej konsumpcji, choć nikt tak na prawdę większości tego syfu nie potrzebuje. Nie wspominając o planowanym postarzaniu... Planeta jest plądrowana, zyski i bogactwa spływają do kieszeni zaledwie 1%, reszta to zwykli niewolnicy harujący żeby kupować syf, do kupowania którego piorą mózgi od rana do wieczora reklamami. A biedota? Biedota jest trzymana w biedzie po to, by straszyć klasę średnią, by nie odważyła się przestać uczestniczyć w systemie dla idiotów.
Mowisz ze to nikomu niepotrzebne bo jaskiniowiec upolowal sobie tyle ile mu bylo potrzeba i siedzial sobie w swojej jaskini? Ciekawe czy ktos jeszcze za tym teskni??
UsuńPowtarzasz frazesy piewców konsumpcjonizmu "marmara". Jakoś ludzkość przez tysiąclecia rozwijała się bez konsumpcjonizmu, a najwięksi wynalazcy i największe wynalazki powstawały bez jego pomocy/
UsuńNikt mi nie wmówi, że połowa naszej żywności ląduje w śmieciach jak ledwo stać nas na wykarmienie dzieci.... Znow jakies bzdury jak ze szczepionkami
OdpowiedzUsuńWięcej niż połowa TAKIEJ "żywności" w ogóle nie powinna trafić do obrotu handlowego więc nie ma co zalowac
UsuńDokladnie, niektóre rodzaje żywności nawet świeże nie nadają się do jedzenia, Kiełbasa z 10% mięsa, ser żółty z oleju, parówki, chleb z konserwantami
UsuńA czy ktoś się zastanawiał jaka jest obecnie jakość żywności? Ilu konsumentów zdaje sobie sprawę że apetycznie wyglądające wypieki nie są produktami piekarniczymi tylko chemiczno-mącznymi? Komitet normalizacyjny pewnie zaostrzy normy produkcyjne wtedy gdy większość społeczeństwa będzie walczyć z nowotworami układu pokarmowego. I nie wierzę w żadne chwyty marketingowe typu "Szynka babuni", "Szynka tradycyjna" itp. To jest wszystko jedno barachło w których wystąpują śladowe ilości mięsa.
OdpowiedzUsuńBo witaj, wybierz sobie więc zycie jak mormoni ktorzy zamiast samochodami jezdza bryczkami, oprocz senatora Romneya:)) Kazdy ma prawo wybrac gdzie chce zyc. Ty w sredniowieczu, inni w przyszlosci:)
UsuńWydajność pracy rośnie (i ma nadal rosnąć). Coraz mniej ludzi produkuje coraz więcej. Reszta jest niepotrzebna, bo nie ma za co kupić.I dlatego marnować się będzie coraz więcej.
OdpowiedzUsuńAż skończy się ropa i okaże się że bez kombajnów i nawozów jesteśmy w stanie wyżywić tylko 1/10 ludności na świecie. Będzie się działo...
UsuńGospodarka wolnorynkowa to jest bardzo marnotrawny system.
UsuńFilozofia o nakarmieniu biednych tym co my nie zjemy jest podobnie niewykonalna jak ta opisana przez Stanislawa Lema. "Jezeli jeden czlowiek potrzebuja na wykopanie dolu o wymiarach 1x1x1 m ok 4 godzin, to gdy rzucimy do tej pracy 100 tysiecy kopaczy, wykopia nam taki dol w ulamku sekundy"
OdpowiedzUsuńCała niewykorzystana żywność może być przerobiona na energię elektryczną i cieplną w biogazowniach już takich z Europie jest sporo.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Sprawa żywności to coraz bardziej nabrzmiały problem. Pod tą notką znalazłem mądre stwierdzenia które wymienię:jakość żywności,która coraz bardziej odbiega od natury oraz jej wpływu na zdrowie społeczeństwa, nadmierny konsumpcjonizm nabyty, sterowanie apetytem na dobra, nawet nie całkiem potrzebnych do egzystencji na obecne czasy, czyli czas nachalnych reklam. To fakt, że obecnie coraz mniej osób wytwarza produkty przy zwiększonej wydajności. Dzielenie się z nadwyżką produktów w przemyśle spożywczym też nie jest dobrym rozwiązaniem na dłuższy czas.W tym przypadku należałoby raczej stworzyć warunki do samodzielnej produkcji, która by była samowystarczalna dla tej biedniejszej populacji. Na naszym zaś podwórku - wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłyby punkty zostawiania produktów z dobrą datą ważności dla potrzebujących. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli ludzie nie zmarnują i nie wyrzucą 2 mln ton żywności, to znaczy że jej nie kupią. Jak jej nie kupią to primo wyrzucą je markety, secundo producenci żywności jej nie wyprodukują. Komu przyszło do głowy że ktoś będzie produkował żywność której nie sprzeda?
OdpowiedzUsuńOburzacie się jak chodzi o jedzenie, a jak waszym dzieciom napalony buhaj w sukience każe zlizywać śmietankę z kolan to siedzicie cicho.
OdpowiedzUsuńTo była pianka do golenia, tak więc żadnego związku z żywnością, to nie byla tez sukienka tylko podwinięte spodnie :))))))))))
UsuńU nas zakupy spożywcze które robimy na święta w rozwiniętych krajach UE robią co tydzień. Stać ich na to.
OdpowiedzUsuńNa tym właśnie polega problem. W rozwiniętych krajach UE stać ludzi na bezmyślne wyrzucanie artykułów spozywczych. W tym samym czasie w innym zakątku świata ludzie umierają z głodu.
UsuńDlatego ze gdzie indziej inni nie jedzą jak nalezy, to mamy się głodzić? To smutne, ale nie można wyzywic calej mizerii świata. Gdyby ludzie dupy ruszyli aby w koncu polikwidowac te nierownosci to jestem pierwsza na barykady, ale nie będę sama się wyrywac na ochotnika. wszystkim tak wygodnie, mnie tez
UsuńNajlepiej zamieszkać w dziczy i samemu polować na obiad. ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, czas pozbyć się lodówki, żeby "nie marnować", bo podobno ktoś jest głodny. Nie narzekaj - wyrzuć więc lodówkę by żyło się lepiej wszystkim!
OdpowiedzUsuń