"Mają bogatych mężów, ale nie mogą bez ich zgody kupić nawet bułki. Oto historie ofiary przemocy ekonomicznej. Zdaniem ekspertów, takie związki przypominająniewolnictwo. Mimo to niektórym udaje się wyrwać. Katarzynie wyjście z matni zajęło kilkanaście lat. Zakochała się i wyszła za mąż jeszcze w szkoleśredniej. Zamieszkali na wsi w odziedziczonej przez męża dużej posiadłość. Ona nigdy nie miała własnych pieniędzy, nawet konta, a on miał spory majątek. I przejął nad nią pełną kontrolę. Kupował jej ubrania, ale sam wybierał jakie i kiedy. Gdy jechali na uroczystości rodzinne, kupował coś markowego, żeby Katarzyna dobrze się prezentowała i wyglądała na zadbaną. Przy codziennych domowych sprawunkach jeździli do sklepu razem i on decydował, który płyn do mycia podłóg wezmą. Byli bogaci, ale żadna z rzeczy w ich domu nie należała do Katarzyny. Pytała o każdy drobiazg, nawet pasta do zębów nie była jej. Nie mogła używać kremów, malować się, bo mąż tego nie lubił, no a sama kupićoczywiście nie mogła, bo za co? Nie mogła mieć znajomych, a gdy odwiedzała rodziców, mąż jechał z nią i cały czas siedział obok. Na początku jeszcze chciała studiować, ale usłyszała, że ma egoistyczne zachcianki i wystarczy, że on się będzie edukować. Chciała pójść na kurs językowy, nie otrzymała zgody. Wyjeżdżali na egzotyczne wakacje, ale na jego zasadach i tam, gdzie on chciał.W końcu to on płacił. Na początku nawet nie wiedziała, że jest coś nie tak. Miała raczej poczucie winy, że jest taką ofermą, wciąż słyszała, że jest do niczego i gdyby nie mąż, nie przetrwałaby dnia. Marzyła, żeby mieć cokolwiek swojego – chociażby fotel. Wpadła w depresję, a po kilkunastu latach związku uciekła. Bardzo się bała, ale myśl, o tym, że choć przez chwilę będzie wolna, była najważniejsza. Stanęła na nogi i zaczęła pracować, poszła na studia. Jednak jest wściekła, bo jej były mąż nawet w sądzie podczas sprawy rozwodowej był górą. Bo to on był bogaty i on mógł wynajmować dobrych adwokatów. Mógł niąmanipulować, bo to on zdobył wykształcenie, a jej tego zabronił. Ona zaczynażycie od nowa. I choć mąż nigdy nie podniósł na nią ręki, ze śladami przemocy walczy do dziś. Przede wszystkim odbudowuje poczucie własnej wartości. A to żmudny proces"
ŹRÓDŁO: http://kobieta.dziennik.pl/twoje-emocje/artykuly/420236,kobiety-w-zlotych-klatkach.html
Takich historii jest mnóstwo, ile kobiet tyle historii. Nie zaglębiając się w szczegóły i patrząc z boku mozna tylko spytac"co im brakuje, żyją jak pączki w maśle" nawet można pozazdrościć, ale....nie ma czego. Te kobiety to ofiary przemocy. Przemocy ekonomicznej. Nawet buntowac im sie trudno,nie mając nic. I własnie ten argument to atut w talii partnera zyciowego, wykorzystują go w momentach buntu by wmówić żonom, że bez męża są niczym. Bo przecież przemoc to nie tylko bicie. W dużym procencie to kobiety wykształcone, które mogły zrobić karierę, a zostały ubezwłasnowolnione, nie jednokrotnie jakby na własne życzenie, a pan i władca już zadba o to aby uwierzyła jedna z drugą że nic nie jest warta, że nic sobą nie reprezentuje. To mąż jasno wyznacza role w związku. On jest tym, który zarabia i pracuje. Ona żona ma "leżeć i pachnieć".Chce byżona, jego niewolnica,kojarzyła sięwyłącznie z jego osobą, bo obawia się, że gdy jego ukochana zyskałaby w jakiśsposób popularność, czy jakąkolwiek formę niezależności, wtedy zmieni się i spakuje walizki. A przecież oni, mężczyźni, tacy mężczyźni nie potrafią żyć bez "popychadła". Tylko że - jak to mówią - i w złotej klatce ptaszek może zdechnąć.
W rzeczywistości i mentalności polskiej taki temat "złotych klatek" budzi tylko drwiny. Dlatego tak trudno tym kobietom "wyfrunąć" na wolność z tej złotej klatki bo nie jest rozumiana, ani nikt nie daje wiary że taka kobieta jest nieszczęśliwa. Nawet własna rodzina. A mąż? mąż wywierając presję na zonę by nie podjęła studiów czy pracy "bo on zarabia dośc" zyskuje w ten sposób nad żoną władzę, uzależniając ją od siebie finansowo. Pieniądze to jego narzędzie kontroli. Aż22 proc. kobiet w Polsce nie ma żadnych własnych dochodów, a przecież według prawa pieniądze, bez względu na to, kto je zarabia, powinny być do dyspozycji obojga małżonków. W takich sytuacjach zależność między małżonkami można nazwać formą niewolnictwa. Dlatego w Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, którą niedawno przyjęła także Polska, pojawia się osobny zapis mówiący o przemocy psychicznej i ekonomicznej.