piątek, 30 listopada 2012
"Święty Andrzeju, daj znać, co się ze mną ma dziać"
Wróżby andrzejkowe miały charakter matrymonialny i przeznaczone były wyłącznie dla niezamężnych panien. Sądzono również, że przepowiadanie przyszłości jest możliwe tylko na przełomie jesieni i zimy, ponieważ w tym czasie najbliżej było do zaświatów, a to przecież energie z tamtej strony miały moce, dzięki którym ukazywała się nam we wróżbach nasza przyszłość.
To święto jest specjalną okazją, by móc się wesoło zabawić przed rozpoczynającym się adwentem, podczas którego w ciszy i zadumaniu, modląc się i poszcząc katolicy przygotowują się do rekolekcji. Andrzej jest patronem Szkocji, Grecji i Rosji. W 1557 roku pojawiła się pierwsza polska wzmianka o tej postaci.
Lanie wosku to obecnie najpopularniejsza wróżba andrzejkowa. A czy wiecie, że kiedyś ludzie woleli wróżyć z... ołowiu? Tak z ołowiu. Wierzono ponadto, iż małżeństwo wywróżone ołowiem będzie trwalsze niż wywróżone lanym woskiem. O swoją przyszłość pytano też we śnie, wkładając na przykład pod poduszkę karteczki z imionami przyszłych małżonków.
Wieczorne andrzejkowe wróżby traktowane były tak poważnie, że panny w tym dniu od rana pościły. Modliły się też żarliwie do swoich świętych patronów, by pomogli im ujrzeć jak najwięcej szczegółów. Jak świat światem, kobieca natura potrzebuje mężczyzny w swoim życiu.
Przy okazji lania wosku kilka symboli pojawiających się najczęściej są jedynie przykładami, jeżeli znajdziecie jakiś negatywny znak postarajcie się w nich znaleźć coś pozytywnego, wtedy będziecie dobrze się bawić. I tak:
Serce - regularne rysy to szczęście w miłości, postrzępione-niepowodzenia uczuciowe.
Motyl - oznacza transformację, nie bój się zmian, zmiany są bezpieczne.
Anioł - ludzie, których będziesz spotykać na swojej drodze okażą się przyjaciółmi na całe życie.
Dom - spodziewaj się przeprowadzki, możliwość założenie własnej rodziny.
Klucz – poznasz jakąś tajemnicę albo rozwiążesz nurtujący cię problem.
Chmura - przestań bujać w obłokach i wyjdź do ludzi na spotkanie tego najważniejszego...
Pies - oznacza fałszywego przyjaciela, uważaj na nowe znajomości
Góra - do realizacji marzeń dojdziesz poprzez konsekwencję i cierpliwość.
Jajko - oznacza dużą płodność, nowe życie.
Moneta - możliwość wyjścia za mąż z rozsądku i dla korzyści materialnych.
Maska - bycie autentyczną ułatwi ci życie.
Obrączka – oznacza szybkie zaręczyny i małżeństwo.
Samochód - przed tobą dużo podróży i ciekawych znajomości.
Wąż - możesz zostać oszukana przez osoby, po których w ogóle się tego nie spodziewasz.
Orzeł - możesz mierzyć wysoko
Jednak świat bez magii byłby szary, nudny i do niczego, zatem życzę wszystkim miłej zabawy i spełniania andrzejkowych wróżb.
czwartek, 29 listopada 2012
Temida
Byli sprawcami seryjnych morderstw, popełnili makabryczne zbrodnie, za które zostali skazani na karę śmierci. Ale udało im się uniknąć stryczka, a to za sprawą najpierw moratorium na wykonanie kary śmierci, które objęło ich w 1988 roku a następnie, z powodu amnestii, jaką ogłoszono rok później, kiedy to wszystkie kary śmierci zamieniono mordercom na 25 lat więzienia. Już w 2013r winni bestialskich mordów zaczną wychodzić na wolność .
Nie znam się na systemie penitencjarnym, ale z tego co można przeczytać w mediach, wychodzi, że 'urok' tego systemu polega na tym, że jeśli delikwent odsiedzi pełny wyrok to nie musi się zgłaszać na policję, ani podawać adresu pod którym zamieszka. Generalnie gość wychodzi z więzienia i ... znika - a chodzi o wielokrotnych morderców, gwałcicieli czy innego zwyrodnialców, skazanych wyrokiem na karę śmierci. Policji nic do niego dopóki nie popełnią następnej zbrodni - co nie czarujmy się - w przypadku takich osobników jest dość prawdopodobne. Z tego powodu, skoro nie można inaczej, sensowniej byłoby ich zwalniać ciut przed końcem kary - warunkowo - wtedy można by ich mieć 'na oku' i jakkolwiek to okrutnie nie zabrzmi zwinąć ich chociażby za przechodzenie na czerwonym świetle...
Na wolność ma wyjść m.in. Mariusz Trynkiewicz, który zamordował czterech chłopców w wieku od 11 do 13 lat... Nawet nie ukrywam że wolę usłyszeć o "niewyjaśnionej" śmierci takiego degenerata niż o kolejnych ofiarach tego zbira.
Jak wygląda "resocjalizacja" takich ludzi w więzieniach? Pytam poważnie. Skoro nie ma perspektyw na resocjalizację to wypadałoby chyba coś zmienić, nie sądzicie? Może szybka rewizja wyroków przez SN? Bo skoro dożywocie to ekwiwalent kary śmierci, to czemu wychodzą po 25 latach? Dożywocie to dożywocie, nie powinni nigdy opuścić więzienia.
wtorek, 27 listopada 2012
Wywiad z T. Mazowieckim
Polecam ten wywiad
Choć minęło już ponad 20 lat, Polacy wciąż są rozdarci na dwoje w swoim spojrzeniu i stosunku do PRL-u. Nie wiedzą czy w imię moralnego oczyszczenia rozliczyć stary reżim i jego ludzi, czy też postawić na narodowe pojednanie. Jak bumerang powraca historia "grubej kreski".
Zniekształcenie słów Tadeusza Mazowieckiego , że "przeszłość odkreślamy grubą linią" uczyniło wiele szkód. A przecież Mazowiecki chciał tylko ofiarować wszystkim Polakom perspektywę życia w demokratycznym państwie, chciał doprowadzenia do bezkrwawej transformacji w kraju nad Wisłą. Tak pojmował demokrację, nie będąc nigdy przeciwnym pociąganiu do odpowiedzialności winnych komunistycznych zbrodni. Już w pół roku po wypowiedzeniu tych słów, nawet Lech Wałęsa, wówczas jeszcze przewodniczący "Solidarności", zarzuci Mazowieckiemu "kurczowe trzymanie się ustaleń Okrągłego Stołu i ochronę funkcjonariuszy dawnego reżimu". Pomimo szacunku jakim darzę Lecha Wałęsę, myślę, iż sam nie wierzył w żadne "przyspieszenia" czy rozbijanie "układów" , to była ideologia braci Kaczyńskich, a Wałęsa na tych ideach utorował sobie drogę w walce o urząd prezydencki. Kaczyńscy kilka miesięcy po wygranej Wałęsy zorientowawszy się, iż posłużył się on ich instrumentami do osiągnięcia szczytów, stali się jego oponentami. A hasło "walki z grubą kreską" i "okrągłostołowym układem" nadal żyło i jednoczyło zwolenników dekomunizacji w partiach i partyjkach na polskiej prawicy.
Dziś debata publiczna jest coraz mniej czytelna dla młodych Polaków, którzy nie pamiętają przecież PRL-u.. Chęcią rozliczenia "komuchów" do dziś jak mantrę powtarza się urojenia o "zmowie elit w Magdalence" i mistyfikuje "grubą kreskę". Myślę, iż te hasła lustracyjno-dekomunizacyjne mają nadal taką siłę, gdyż bezkrwawe przekazanie wtedy władzy, nie sprzyjało rewolucyjnym mrzonkom niektórych polityków w rozliczeniach ze starym porządkiem. Ale przyjdzie dzień kiedy będziemy musieli podjąć ostateczną decyzję w tych bolesnych sprawach, nie ciągnijmy tego ogona w nieskończoność, nie przerzucajmy odpowiedzialności na nasze dzieci, one za nas nie rozwiążą tych problemów, bo nie znają tamtej rzeczywistości. Więc zdecydujmy raz i ostatecznie i wybierzmy przyszłość, żeby nie musiały nadal rządzić naszą Ojczyzną trupy z przeszłości, tylko ludzie, którzy kochają nasz kraj, którzy nie czekają na to co nasza Ojczyzna im da, ale którzy chcą dla niej zrobić to co potrafią i to potrafią zrobić jak najlepiej.
Choć minęło już ponad 20 lat, Polacy wciąż są rozdarci na dwoje w swoim spojrzeniu i stosunku do PRL-u. Nie wiedzą czy w imię moralnego oczyszczenia rozliczyć stary reżim i jego ludzi, czy też postawić na narodowe pojednanie. Jak bumerang powraca historia "grubej kreski".
Zniekształcenie słów Tadeusza Mazowieckiego , że "przeszłość odkreślamy grubą linią" uczyniło wiele szkód. A przecież Mazowiecki chciał tylko ofiarować wszystkim Polakom perspektywę życia w demokratycznym państwie, chciał doprowadzenia do bezkrwawej transformacji w kraju nad Wisłą. Tak pojmował demokrację, nie będąc nigdy przeciwnym pociąganiu do odpowiedzialności winnych komunistycznych zbrodni. Już w pół roku po wypowiedzeniu tych słów, nawet Lech Wałęsa, wówczas jeszcze przewodniczący "Solidarności", zarzuci Mazowieckiemu "kurczowe trzymanie się ustaleń Okrągłego Stołu i ochronę funkcjonariuszy dawnego reżimu". Pomimo szacunku jakim darzę Lecha Wałęsę, myślę, iż sam nie wierzył w żadne "przyspieszenia" czy rozbijanie "układów" , to była ideologia braci Kaczyńskich, a Wałęsa na tych ideach utorował sobie drogę w walce o urząd prezydencki. Kaczyńscy kilka miesięcy po wygranej Wałęsy zorientowawszy się, iż posłużył się on ich instrumentami do osiągnięcia szczytów, stali się jego oponentami. A hasło "walki z grubą kreską" i "okrągłostołowym układem" nadal żyło i jednoczyło zwolenników dekomunizacji w partiach i partyjkach na polskiej prawicy.
Dziś debata publiczna jest coraz mniej czytelna dla młodych Polaków, którzy nie pamiętają przecież PRL-u.. Chęcią rozliczenia "komuchów" do dziś jak mantrę powtarza się urojenia o "zmowie elit w Magdalence" i mistyfikuje "grubą kreskę". Myślę, iż te hasła lustracyjno-dekomunizacyjne mają nadal taką siłę, gdyż bezkrwawe przekazanie wtedy władzy, nie sprzyjało rewolucyjnym mrzonkom niektórych polityków w rozliczeniach ze starym porządkiem. Ale przyjdzie dzień kiedy będziemy musieli podjąć ostateczną decyzję w tych bolesnych sprawach, nie ciągnijmy tego ogona w nieskończoność, nie przerzucajmy odpowiedzialności na nasze dzieci, one za nas nie rozwiążą tych problemów, bo nie znają tamtej rzeczywistości. Więc zdecydujmy raz i ostatecznie i wybierzmy przyszłość, żeby nie musiały nadal rządzić naszą Ojczyzną trupy z przeszłości, tylko ludzie, którzy kochają nasz kraj, którzy nie czekają na to co nasza Ojczyzna im da, ale którzy chcą dla niej zrobić to co potrafią i to potrafią zrobić jak najlepiej.
poniedziałek, 26 listopada 2012
MY INFORMUJEMY
"MY INFORMUJEMY”
Komisja etyki poselskiej ukarała
zwróceniem uwagi Stefanowi Niesiołowskiemu z Platformy (PO) za jego wypowiedzi
pod adresem PiS.
W wypowiedziach medialnych
Niesiołowski mówił m.in. o „pisowskiej hucpie” i „pisowskiej tłuszczy”.
Zarzucał też prezesowi PiS
Jarosławowi Kaczyńskiemu,że „nie chce zakończyć wojny, bo liczy, że się dorwie
do władzy (...) na „trupach” oraz że „podpala Polskę”.
Tego samego dnia, ta sama komisja
wymierzyła identyczną karę posłance PiS Krystynie Pawłowicz, za życzliwą radę,
udzieloną Markowi Baltowi z SLD podczas jego wystąpienia w Sejmie, która
brzmiała: „spier..laj”. Próżno jednak szukać na produkującym się pod hasłem „my
informujemy - oni kłamią” portalu Tomasza Sakiewicza informacji o tym
równorzędnym wydarzeniu.
To klasyczny przykład starej
bolszewickiej zasady, w myśl której jeżeli się o kimś nie pisze, nie mówi, nie
pokazuje, to tego kogoś nie było. Żeby nie być gołosłowną:
(zdjęcie nr1) |
(zdjęcie nr2) |
Powyżej zdjęcia z otwarcia kanału
Moskwa-Wołga w 1937 roku. Na pierwszym z nich stoją wszyscy : Kliment
Woroszyłow, Wiaczesław Mołotow, Józef Stalin i Nikołj Jeżow, sekretarz komitetu
centralnego partii i ludowy komisarz spraw wewnętrznych, zwany „krwawym
karłem”.
Na drugim zdjęciu Jeżow po prostu
zniknął. Został wyretuszowany. Nastąpiło to po usunięciu go z zajmowanych
stanowisk, a następnie skazaniu na karę śmierci i rozstrzelaniu za rzekome
szpiegostwo na rzecz Polski, Japonii, Niemiec i Anglii oraz przygotowywanie
spisku przeciwko Stalinowi.
Parafrazując poetę: był Jeżow, a
jakoby Jeżowa nie było; była Pawłowicz, a jakoby Pawłowicz nie było.
Należy oddać Sakiewiczowi, że
pojętnym jest uczniem bolszewików.
niedziela, 25 listopada 2012
Awantura o św. Kasę
Biskupi polscy, którzy od jakiegoś czasu
stanowią bardzo jednolite intelektualnie i wybitnie roszczeniowe ciało,
domagają się, tym razem, matury z religii. Już Albert Einstein pisał, że
"Bóg to dziecinna legenda. Bóg jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i
wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak
prymitywnych, legend, które są ponadto dość dziecinne. Żadna interpretacja,
niezależnie od tego, jak subtelna, nie może tego zmienić"
Dlaczego pozwalamy na takie żądania? Dlaczego nie podnoszą się głosy sprzeciwu, głosy stanowcze? Dlatego bo boimy się. Boimy się bo będą problemy z chrztem, komunią, bierzmowaniem, ślubem, pochówkiem. Czy sakrament bierzmowania nie jest taką maturą w świecie religii? Kościół zawłaszczył wszystkie te aspekty życia społecznego. Opanował je do perfekcji wciskając jednocześnie Polaków w poczucie winy za zagrabione majątki i obowiązek utrzymywania kleru - pozyskując pieniędzy od nas i od Państwa. Matura z religii jest kolejnym etapem szantażu. I chodzi z pewnością o to, ze jak państwo da więcej pieniędzy na KK to Episkopat rozpęta kolejną kłótnię ideologiczną o maturę z religii tym razem. Temat Ducha Świętego robi wrażenie tylko w Polsce. Młode pokolenie niżu demograficznego jest pracowite, konkurencyjne i materialistyczne, są to w większości jedynacy i oczka w głowie rodziców przekonane o swojej wyjątkowości, których rodzice zrobią wszystko żeby zapewnić im lepszy byt. Ci młodzi ludzie są zainteresowani nagrodą w TYM, a nie PRZYSZŁYM życiu.
Jak można się temu nowemu wymysłowi przeciwstawić? Badania opinii publicznej wykazały że 90% Polaków nie chce matury z religii, Co możemy konkretnie zrobić? Dziś tak naprawdę tylko o tym pisać. A potem jedynie wypisać się z tego wyznaniowego państwa, które już nie będzie moje, Twoje, nasze, a Watykanu. Nie rozumiem, dlaczego media, hołubiące się swoją niezależnością, obchodzą się z biskupami jak ze "śmierdzącym jajkiem". Dlaczego tych kabaretowo poprzebieranych panów, utrzymujących się z ludzkiej naiwności i kurczowo zabiegających o władzę nie nazywa się wprost naciągaczami?
Koncentracja na zewnętrznych wartościach głoszonych przez KK doprowadza do analfabetyzmu duchowego i sytuacji w której NIC i NIKOMU nie chce się robić dla kraju. Większość polityków-katolików dba tylko o zgodność z dogmatami Kościoła które tak naprawdę nigdy nie były wyjaśnione.... a nauczyciele zamiast uczyć uczniów zasad myślenia, odpowiedzialności społecznej, pracy zespołowej, rozwiązywania problemów, kreatywności - wieszają święte obrazki na ścianach.. Myślę, że nadszedł już czas definitywnie oddzielić Kościół od państwa.
Dlaczego pozwalamy na takie żądania? Dlaczego nie podnoszą się głosy sprzeciwu, głosy stanowcze? Dlatego bo boimy się. Boimy się bo będą problemy z chrztem, komunią, bierzmowaniem, ślubem, pochówkiem. Czy sakrament bierzmowania nie jest taką maturą w świecie religii? Kościół zawłaszczył wszystkie te aspekty życia społecznego. Opanował je do perfekcji wciskając jednocześnie Polaków w poczucie winy za zagrabione majątki i obowiązek utrzymywania kleru - pozyskując pieniędzy od nas i od Państwa. Matura z religii jest kolejnym etapem szantażu. I chodzi z pewnością o to, ze jak państwo da więcej pieniędzy na KK to Episkopat rozpęta kolejną kłótnię ideologiczną o maturę z religii tym razem. Temat Ducha Świętego robi wrażenie tylko w Polsce. Młode pokolenie niżu demograficznego jest pracowite, konkurencyjne i materialistyczne, są to w większości jedynacy i oczka w głowie rodziców przekonane o swojej wyjątkowości, których rodzice zrobią wszystko żeby zapewnić im lepszy byt. Ci młodzi ludzie są zainteresowani nagrodą w TYM, a nie PRZYSZŁYM życiu.
Jak można się temu nowemu wymysłowi przeciwstawić? Badania opinii publicznej wykazały że 90% Polaków nie chce matury z religii, Co możemy konkretnie zrobić? Dziś tak naprawdę tylko o tym pisać. A potem jedynie wypisać się z tego wyznaniowego państwa, które już nie będzie moje, Twoje, nasze, a Watykanu. Nie rozumiem, dlaczego media, hołubiące się swoją niezależnością, obchodzą się z biskupami jak ze "śmierdzącym jajkiem". Dlaczego tych kabaretowo poprzebieranych panów, utrzymujących się z ludzkiej naiwności i kurczowo zabiegających o władzę nie nazywa się wprost naciągaczami?
Koncentracja na zewnętrznych wartościach głoszonych przez KK doprowadza do analfabetyzmu duchowego i sytuacji w której NIC i NIKOMU nie chce się robić dla kraju. Większość polityków-katolików dba tylko o zgodność z dogmatami Kościoła które tak naprawdę nigdy nie były wyjaśnione.... a nauczyciele zamiast uczyć uczniów zasad myślenia, odpowiedzialności społecznej, pracy zespołowej, rozwiązywania problemów, kreatywności - wieszają święte obrazki na ścianach.. Myślę, że nadszedł już czas definitywnie oddzielić Kościół od państwa.
Polecam jedną z Baśni z Tysiąca i jednej
nocy:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)