niedziela, 24 lutego 2013

I w złotej klatce ptaszek może zdechnąć...



"Mają bogatych mężów, ale nie mogą bez ich zgody kupić nawet bułki. Oto historie ofiary przemocy ekonomicznej. Zdaniem ekspertów, takie związki przypominająniewolnictwo. Mimo to niektórym udaje się wyrwać. Katarzynie wyjście z matni zajęło kilkanaście lat. Zakochała się i wyszła za mąż jeszcze w szkoleśredniej. Zamieszkali na wsi w odziedziczonej przez męża dużej posiadłość. Ona nigdy nie miała własnych pieniędzy, nawet konta, a on miał spory majątek. I przejął nad nią pełną kontrolę. Kupował jej ubrania, ale sam wybierał jakie i kiedy. Gdy jechali na uroczystości rodzinne, kupował coś markowego, żeby Katarzyna dobrze się prezentowała i wyglądała na zadbaną. Przy codziennych domowych sprawunkach jeździli do sklepu razem i on decydował, który płyn do mycia podłóg wezmą. Byli bogaci, ale żadna z rzeczy w ich domu nie należała do Katarzyny. Pytała o każdy drobiazg, nawet pasta do zębów nie była jej. Nie mogła używać kremów, malować się, bo mąż tego nie lubił, no a sama kupićoczywiście nie mogła, bo za co? Nie mogła mieć znajomych, a gdy odwiedzała rodziców, mąż jechał z nią i cały czas siedział obok. Na początku jeszcze chciała studiować, ale usłyszała, że ma egoistyczne zachcianki i wystarczy, że on się będzie edukować. Chciała pójść na kurs językowy, nie otrzymała zgody. Wyjeżdżali na egzotyczne wakacje, ale na jego zasadach i tam, gdzie on chciał.W końcu to on płacił. Na początku nawet nie wiedziała, że jest coś nie tak. Miała raczej poczucie winy, że jest taką ofermą, wciąż słyszała, że jest do niczego i gdyby nie mąż, nie przetrwałaby dnia. Marzyła, żeby mieć cokolwiek swojego – chociażby fotel. Wpadła w depresję, a po kilkunastu latach związku uciekła. Bardzo się bała, ale myśl, o tym, że choć przez chwilę będzie wolna, była najważniejsza. Stanęła na nogi i zaczęła pracować, poszła na studia. Jednak jest wściekła, bo jej były mąż nawet w sądzie podczas sprawy rozwodowej był górą. Bo to on był bogaty i on mógł wynajmować dobrych adwokatów. Mógł niąmanipulować, bo to on zdobył wykształcenie, a jej tego zabronił. Ona zaczynażycie od nowa. I choć mąż nigdy nie podniósł na nią ręki, ze śladami przemocy walczy do dziś. Przede wszystkim odbudowuje poczucie własnej wartości. A to żmudny proces"
ŹRÓDŁO: http://kobieta.dziennik.pl/twoje-emocje/artykuly/420236,kobiety-w-zlotych-klatkach.html



Takich historii jest mnóstwo, ile kobiet tyle historii. Nie zaglębiając się w szczegóły i patrząc z boku mozna tylko spytac"co im brakuje, żyją jak pączki w maśle" nawet można pozazdrościć, ale....nie ma czego. Te kobiety to ofiary przemocy. Przemocy ekonomicznej. Nawet buntowac im sie trudno,nie mając nic. I własnie ten argument to atut w talii partnera zyciowego, wykorzystują go w momentach buntu by wmówić żonom, że bez męża są niczym. Bo przecież przemoc to nie tylko bicie. W dużym procencie to kobiety wykształcone, które mogły zrobić karierę, a zostały ubezwłasnowolnione, nie jednokrotnie jakby na własne życzenie, a pan i władca już zadba o to aby uwierzyła jedna z drugą że nic nie jest warta, że nic sobą nie reprezentuje. To mąż jasno wyznacza role w związku. On jest tym, który zarabia i pracuje. Ona żona ma "leżeć i pachnieć".Chce byżona, jego niewolnica,kojarzyła sięwyłącznie z jego osobą, bo obawia się, że gdy jego ukochana zyskałaby w jakiśsposób popularność, czy jakąkolwiek formę niezależności, wtedy zmieni się i spakuje walizki. A przecież oni, mężczyźni, tacy mężczyźni nie potrafią żyć bez "popychadła". Tylko że - jak to mówią - i w złotej klatce ptaszek może zdechnąć.
W rzeczywistości i mentalności polskiej taki temat "złotych klatek" budzi tylko drwiny. Dlatego tak trudno tym kobietom "wyfrunąć" na wolność z tej złotej klatki bo nie jest rozumiana, ani nikt nie daje wiary że taka kobieta jest nieszczęśliwa. Nawet własna rodzina. A mąż? mąż wywierając presję na zonę by nie podjęła studiów czy pracy "bo on zarabia dośc" zyskuje w ten sposób nad żoną władzę, uzależniając ją od siebie finansowo. Pieniądze to jego narzędzie kontroli. Aż22 proc. kobiet w Polsce nie ma żadnych własnych dochodów, a przecież według prawa pieniądze, bez względu na to, kto je zarabia, powinny być do dyspozycji obojga małżonków. W takich sytuacjach zależność między małżonkami można nazwać formą niewolnictwa. Dlatego w Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, którą niedawno przyjęła także Polska, pojawia się osobny zapis mówiący o przemocy psychicznej i ekonomicznej
.











 

37 komentarzy:

  1. Znam wiele kobiet i to po dobrych studiach, dobrze zarabiajacych ktore oddalyby to wszystko za dobrze zarabiajacego faceta ktory by je utrzymywal. Ale jednoczesnie maja wymagania takie co do tych facetow, ze zostaja starymi pannami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Małe sprostowanie:)
    Polska podpisała tylko Konwencję Rady Europy... Ale ratyfikowanie odbędzie się " na świętego gdygdy, którego nie będzie nigdy ":) Tak zapowiedział sam biskup Gowin, a on wie co mówi:(
    Pozdrawiam
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  3. Akceptujmy to na co nie mamy wpływu i zmieniajmy to, na co mamy wpływ... wtedy będzie nam łatwiej żyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej brutalną przemoc ekonomiczną stosuje państwo wobec swoich obywateli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maria Trzaskalska24 lutego 2013 21:53

    Przemoc ekonomiczna to zjawisko poważne i trudne, że jego skutki bywają straszne. Ale oprócz zmian w prawie (kilka z przedstawionych propozycji brzmi sensownie), potrzeba zmiany w mentalności. Trzeba świadomości, że czy tego chcemy, czy nie, pieniądz daje władzę i tego zmienić się nie da, dlatego warto mieć swój własny. Ale nie taki otrzymany od męża, tylko zarobiony. Wiele kobiet uniknęłoby przemocy psychicznej i fizycznej, gdyby miały świadomość tego, że często uzależnienie finansowe jest początkiem koszmaru.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. We wskazanym artykule podano najbardziej skrajne przykłady. Te mniej drastyczne są też dużo mniej zauważalne z zewnątrz. Bo klatka ni złota, a n.p. miedziana. Bywa, że żona również pracuje, ale to ona całe swoje wynagrodzenie wydaje "na życie", a jedynie "pan i władca", rzekomo dla dobra rodziny, zatrzymuje w wyłącznej dyspozycji pozostałe dochody. To jedynie on też decyduje, co, kiedy, za ile i czy w ogóle, zostanie kupione.
    Zawsze gdy na forach czytam oburzone, lub kpiące komentarze na temat Konwencji (tam także zapis o przemocy ekonomicznej), mam prawie pewność, że ze sprawcą przemocy mam do czynienia.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Móc to chcieć i żadne przepisy tego nie zmienią...
      choćby tony papieru i litry tuszu zużyć, wszystko zależy od kobiety.

      Usuń
    2. Jeżeli ta kobieta będzie miała oparcie w prawie, to i ona się szybciej wyzwoli, a i jej "pan" bardziej się zastanowi nad swoim postępowaniem.
      Nie mówiąc o tym, że sama świadomość społeczna naganności czynu, po dokonaniu zapisów ustawowych, wzrasta.

      Usuń
  7. Kobieta to takie dziwne stworzenie, które chce mieć ciasto i zjeść ciastko - chciałaby mieć swobodę finansową, konto oszczędnościowe, fundusz emerytalny, prawo do połowy majątku a jednocześnie chciałaby nie pracować. Znam sporo kobiet, które były bardzo dumne z tego, że znalazły mężczyzn, którzy samodzielnie utrzymują rodziny, dzięki czemu one nie muszą pracować. Schody zaczęły się wtedy, kiedy okazało się, że oni zarabiają, a one lekką ręką wydają. I zaczęło się coś co można by określić mianem przemocy ekonomicznej - np. wydzielanie pieniędzy na codzienne wydatki. Wiele kobiet lubi "wisieć" na partnerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takich właśnie wypowiedziach pisałam powyżej. A przemoc nie jest wtedy kiedy lubią, tylko wtedy kiedy się im wmawia, że lubią, dla własnej wygody i władzy nad nimi.

      Usuń
    2. Masz całkowitą racje,wszystko zależy od mentalności kobiety,jej zaangażowania i chęci.

      Usuń
  8. Przeciez taka malzonka to dorosla kobieta. W jaki niby sposob maz moze jej zabronic/utrudnic chodzenie do pracy??? Tylko zatrzymujac fizycznie, a to juz przemoc fizyczna i nie trzeba zadnego nowego prawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można jej wszystko wmówić, także to, że nie nadaje się do żadnej pracy, że idąc do niej krzywdzi rodzinę, a męża nie kocha...
      Każda bowiem przemoc opiera się na manipulacyjnym zaniżaniu poczucia własnej wartości, oraz wpieraniu przekonania osobie krzywdzonej, że "sama sobie na to zasłużyła", a więc to ona, a nie oprawca, jest winna.

      Usuń
    2. Oki, oki a co ma powiedziec facet zarabiajacy mniej od wlasnej kobiety? To juz nie jest przemoc ekonomiczna?

      Usuń
    3. A ja oddaję całą kasę żonie, a później muszę żebrać na piwo. To jestem ofiarą przemocy, czy tylko ofiarą?

      Usuń
  9. Pamiętam szum czarnych trutni po wystąpieniu M. Środy na konferencji w Sztokholmie w temacie przemocy wobec kobiet. A niewiele wówczas doniosła, poza stwierdzeniem na polskim podwórku niewolnictwa, mającego umocowanie w patriarchalnym systemie społecznym ukształtowanym przez szowinistycznie męski Kościół katolicki.
    Zawyli kruchtowi a Gowin z nimi. Mało apopleksją nie padli rażeni, jak m ę c z y ź n i porażeni opinią kobiet, że są gorszymi kierowcami, bo powodują więcej wypadków drogowych. Z tej złości zbiór fundamentalnych praw człowieka odrzucili, jako zagrożenie dla polskości i, powrócili do praktyk ,,ubijania mięsa''-bo lepiej smakuje, czym wywołali aplauz KC Episkopatu udzieleniem odpustów tytułem awansu dla grzeszenia w rodzinie.
    Do dziś Tusk odrzuca prawa człowieka (jakby wzorem Ojców Kościoła nie uważał kobiety za człowieka), skoro Karty praw podstawowych nie ratyfikował. Taki liberał. Przeterminowany.
    To już twórcy patriarchalnych systemów społecznych mieli większy szacunek dla kobiet.

    Mówi Mosze do rabina;
    -Rebe. Icchak sprzedał mi kulawego konia.
    Obejrzał rabin czworonoga i stwierdził;
    -Masz rację. On jest kulawy.
    -Ale-broni się Icchak-Mówiłem przy sprzedaży, że koń ma trzy nogi zdrowe.
    -Tak było?-pyta rabin Mosze. A uzyskawszy potwierdzenie kupującego konstatuje.
    -Oj. I ty masz rację.
    Słucha tego żona rabina i zastanawia się głośno;
    -Rebe. Ten ma rację i ten ma rację. Obaj nie mogą mieć racji.
    -Golde-wyrokuje rabin-I ty masz rację.
    I tu rabin nie kierował się logika czy literą prawa talmudycznego, tylko doświadczeniem życiowym. Żeby maca nie była słona, on miał lekki stolec, a pociechy szły do chederu schludne i syte. Wiedział bowiem, że do ciągnięcia wozu zwanego życiem potrzeba dwóch koni.
    Czasem trzech.


    Dyl Sowizdrzał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisze, wczesniej czy poxniej podpisze.

      Usuń
  10. A ja z kolei mam wrażenie że dzisiejszy konsumpyjny świat jest nastawiony głównie na kobiety; Wszędzie w mediach, serialach, itd. przedstawia się kobiety jako piękne wyzwolone boginie za którymi wszyscy lecą z wywieszonymi językami.

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie... niedlugo nastapia nawolywania by kazdy ruch kopulacyjno-frykcyjny usankcjonowac prawnie.Ile krzywd stalo sie konsekwencja chorych idealizmow? Komunizm tez mial rozwiazac problemy, niewymyslone przeciez.

    OdpowiedzUsuń
  12. O przemocy ekonomicznej sie nie wypowiadam, z zadania wywiazali sie nalezycie koledzy komentujacy powyzej. Gorzej, ze prawa rzekomo antydyskryminacyjne wzgledem plci/rasy coraz czesciej prowadza do ..dyskryminacji!! Najlepszym przykladem slynne parytety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie nie slychac krzykow, ze w warsztatach samochodowych co najmniej 40% wymieniaczy osi, oleju, regeneratorow skrzyni biegow czy spawaczy badz lakiernikwo powinno byc kobietami.

      Usuń
    2. Oj:))) w warsztatach, kanalach, hutach czy w kopalniach rownouprawnienie w postaci rownozatrudnienia byloby zapewne wykorzystywaniem kobiet, to zagrywka szowinistyczna:)))

      Usuń
    3. errata - powinno byc : lakiernikow (literowka)

      Usuń
    4. Jamtoo
      Jak ma wygladac owo rownouprawnienie?

      Usuń
    5. Te "rowne prawa" maja miec postac obowiazku odrzucania pewnej grupy osob i zatrudniania konkretnej innej grupy osob (kobiet):)))

      Usuń
    6. Jesli znajdzie sie kandydat-mezczyzna swietnie nadajacy sie i spelniajacy wszystkie warunki, moze uslyszec zgodnie z prawem "w zasadzie wszystko jest swietnie, chcemy Pana na to stanowisko, niestety musimy z panskiej kandydatury zrezygnowac bo ma pan zla plec". Tym sposobem prawo niby antydyskryminacyjne, legalizuje (wymusza) dyskryminacje.

      Usuń
    7. Co przeraza, to 30lat temu bylby to Orwell 1984 v2. Niestety to juz dawno nie brzmi jak surrealizm.

      Usuń
    8. Panom sugeruję pobyć kobietą choć ze dwa lata. Nawet nie sugeruję posiadania męża i dwójki dzieci. Możecie też zachować dotychczasowe wykształcenie, sposób myślenia i kompetencje. Pobądźcie tylko kobietą singielką miedzy 30, a 40 rokiem życia (to najbardziej pożądany i najbardziej efektywny wiek na rynkach pracy). Potem znajdźcie pracę z wynagrodzeniem stosownym do kompetencji (równym pensji kolegi na tym samym stanowisku) i awansujcie choć o szczebelek. Potem możemy pogadać o parytetetach..:-))))))

      Usuń
    9. OKI, oki, gdy z jednej strony czytamy: "Nigdy nie zapomnę, kiedy powiedziała mi, że kazał jej się rozliczać i dokumentować każdą wydaną złotówkę." A nastepnie przy opisie relacji partnerskich dowiadujemy sie, ze: "Partnerskie relacje w rodzinie oznaczają także wspólnie opracowywanie planów finansowych i sposobu ich realizacji."

      Nie ma więc sensu robienie planu, jezeli pozniej go nie stosujemy. W jaki sposob mozna sprawdzic, czy plan jest stosowany?Rozliczajac i dokumentujac kazda wydana zlotowke. Inaczej pieniadze gina "nie wiadomo gdzie". Czy sa moze jakies inne sposoby?

      Usuń
  13. A skąd wiedza, że te 22% jest "najczęściej uzależnione od swoich partnerów"? Jakieś badania czy tradycyjnie "tak mi się postępowo wydaje"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sie zastanawiam jak to sie dzieje ze az 22% kobiet nie pracuje???????

      Usuń
    2. Niby dlaczego te 22% kobiet nie pracuje? Odpowiedź jest prosta. Bo albo zaraz będą matkami, albo już są matkami albo są za stare.

      Usuń
    3. Ulubione usprawiedliwienie: "nie mogę pracować, bo mam dziecko". Wystarczy chcieć przeorganizować swoje życie i wtedy można sobie z opieką nad dzieckiem poradzić.Zamiast tego 22% siedzi w domu i czeka, aż państwo odmieni ich życie... Litości...

      Usuń
    4. Jedynym sensownym powodem pozostawania w domu są małe dzieci do lat 2 i to tylko z powodu niewielkiej ilości żłobków. Dalsze zaleganie w domu to pasożytnictwo.

      Usuń
  14. Jakie są trzy ulubione zwierzątka kobiety? Jaguar w garażu, norki w szafie i osioł, który na to zarabia.

    Otóż 22% polskich kobiet traktuje swoich partnerów jak osła do zarabiania na nie. Jak bankomaty. I oto przyszła pani feministka i z partnerów 22% polskich kobiet, którzy w drastycznej większości ciężko harują na swoje partnerki zostawiając im jedynie proste prace domowe, niewymagające właściwie żadnych kompetencji i niewiążące się z żadnym stresem, który harując na swoją partnerkę znęca się nad nią.
    Czysty seksizm, mizoandria. Samiec twój wróg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedactwa.((((-:
      http://demotywatory.pl/4058329/Maskulizm

      Usuń
  15. Parytety czy bzdety?
    Kpiarzy zapraszam do słowników i encyklopedii. Może zrozumiecie, że ,,parytet'' jest terminem ekonomicznym oraz prawnym. Jeśli chodzi o socjologię parytet jest formą dyskryminacji pozytywnej.
    Bez zawiłości wyjaśnia;
    Jeśli dotychczas grupy społeczne były dyskryminowane z powodu płci mniejszymi szansami życiowymi, należy utworzyć prawem pulę wyrównującą szanse.
    A więc zapewnić równość uczestnictwa, wyeliminować wykluczenia, upodmiotowić kobiety marginalizowane przez religie itp. Ot, uznać w płci przeciwnej istotę nam tożsamą.
    Wszelkie ,,odkrywcze'' uwagi o parytetach kobiet w łopatologii czy powożenia taczkami, proszę podrzucać rozmiłowani w sofizmatach korwinowcom. Z żądaniem parytetów dla mężczyzn w rodzeniu dzieci albo karmieniu piersią.

    Dyl Sowizdrzał

    OdpowiedzUsuń